Bóbr Rajd
17.5.2015 „Bóbr Rajd” po trasach powiatu drawieńskiego
W niedzielę wczesnym rankiem wyruszamy z Biwaku Sówka do Drawska, gdzie o dziewiątej musimy stawić się na starcie „Bóbr Rajd”. Jest to cykliczna impreza rodzinna, sponsorowana przez starostwo powiatu drawieńskiego. Co prawda przeznaczona dla samochodów osobowych, ale organizatorzy zapewnili nas, że kampery również przejadą po wyznaczonych trasach więc zdecydowaliśmy się na udział.
Zabawa polegała na przejechaniu trasy według roadbooka z zaznaczonymi punktami kontrolnymi.
W czasie rajdu organizatorzy przygotowali liczne atrakcje, w których aktywnie braliśmy udział.
Pierwsze zadanie polegało na odczytaniu kodów z bojek. Trudnością było to, że bojki znajdowały się kilkanaście metrów od brzegu jeziora i ściągnięcie danych zoomem nie było możliwe. Śmiałkowie wskakiwali do wody, ale pogoda tego maja nie należała do upalnych . Woda była wręcz baardzo zimna.
Chciałam już odpuścić to zadanie, ale jeden z uczestników miał strój wędkarski i nie miał nic przeciwko bym w niego wskoczyła. Frajda wielka, bo nigdy takiego ubranka nie miałam na sobie, a przy okazji doznałam nowego odczucia. Po zanurzeniu napierające ciśnienie otaczającej wody dopasowuje strój do ciała, ale poruszanie się do łatwych nie należy.
W takim stroju powoli dobrnęłam do bojek i tak zwaną „suchą nogą” wykonałam zadanie.
Następnym zadaniem był rzut koła ratunkowego do bojki, ale ta była baaardzo daleko.
Po wykonaniu zadań pojechaliśmy dalej. Kolejny postój był nad równie malowniczo położonym jeziorze. Tu czekały na nas kajaki.
Zadanie polegało na opłynięciu dwóch bojek. Niby proste, ale kajaki nie posiadały wioseł!!!
Pomysłowość załóg była wielka, w ruch poszły konary, deska, a nawet saperki. Nasza załoga popłynęła korzystając z wyposażenia kuchni kampera. Patelnia , duży garnek, pokrywka od garnka i deska do krojenia świetnie spełniły role wioseł. Dopłyneliśmy w bardzo dobrym czasie.
Po wykonaniu zadania kontynujemy jazdę według roadbooka, ale nagle zamiast kolejnych wytycznych podanych w metrach pojawiło się oznakowanie kątowe.
Ech, jakoś nie przyszło nam do głowy, że jazda na azymut, polega na wyznaczaniu kierunku według północy i pogubiliśmy się. Kamperem wjechaliśmy w bardzo gęsty las. Takim wysokim autem cieżko manewrować, ale wszystko dobrze się skończyło i dalej od zadania do zadania dotrwaliśmy do punktu kulminacyjnego, którym było przejście po linach nad Drawą.
Dostałam kask i odpowiednie ubranko. Podpięta do górnej liny maszerowałam po dolnej linie krokiem boczno-dostawczym.
Przeprawa przez most linowy okazała się najbardziej ekscytującym zadaniem. Poradzilam sobie, nie spadłam więc duma rozpiera mnie do tej pory.
Zakończenie Rajdu Bobra planowane było na późne popołudnie. Miało być losowanie nagród wśród uczestników, ale my, biorąc pod uwagę, że czeka nas jeszcze daleka droga do domu już z tego zrezygnowaliśmy.
Podsumowując, rajd był świetnie zorganizowany, czekały nas urozmajcone i zaskakujące zadania, a przy tym mieliśmy możliwość podziwania urokliwych terenów Drawieńskiego Parku Narodowego.
Bawiliśmy się wspaniale. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy uczestniczyć w kolejnych edycjach tego rajdu.